Tuesday, January 02, 2007

Sylwester we Lwowie

Fajerwerki przed Operą



Na Sylwestra wybralismy sie z Lwowa, tak jak chyba pol Polski bo kwatere ciezko bylo znalezc i na ulicach slychac polski, niemal jak na O'Connell. Bylo troche zimno ale wrazenia super. Ukraina to jest troche hardcore jednak. W centrum miasta wode maja tylko miedzy 6-9 rano i 6-9 wieczorem, my mieszkalismy troche dalej od centrum wiec mielismy luksus bo woda 6-12. Ale i tak nie bylo cieplej prawie caly czas, wiec trzeba bylo grzac w wiadrach. Lwowski system kanalizacji jest przestarzaly i nie wytrzymalby takiego obciazenia 24h, tak samo jest w Odessie. Ale nie wiem w sumie jaki jest sens bo ludzie nabieraja pelne wanny, miski i wszystko co maja pod reka na te godziny gdy nie ma wody, i z reguly jej nie zuzywaja tylko wypuszczaja o 6 spowrotem.

Jednak Zadziwiajace jak mozna przystosowac swoje potrzeby fizjologiczne do takiego trybu :) Nie kazdemu jednak ta sztuka sie udaje, a potem wszyscy narzekaja na stan toalet na Ukrainie. Ale szczerze mowiac nie wiem jak moze funkcjonowac restauracja bez wody przez wieksza czesc dnia :/
Poza tym Lwów jest piekny, nie tak moze odnowiony jak Krakow ale zabytkow, starych kamienic, kosciolow itp ma mase.
Kosciół Dominikanów nocą, na drugim planie wieza zespolu cerkwii woloskiej


Jednego wieczora bylismy w operze i tez zrobila na nas niesamowite wrazenie mimo ze dopiero z wikipedii dowiedzielismy sie o czym byla :P

Opera Lwowska. Zagadka - gdzie jest Szon i czy mu sie podoba?



Podroz do domu tez byla ciekawa - nieco ponad 300km w... 12 h :/ bilety na bezposrednie polaczenia byly wysprzedane wiec chcielismy przejsc granice pieszo jak ostatnim razem. Jak zobaczylismy kolejke to nam sie odechcialo wiec wsiedlismy do autobusu pelnego "mrowek" szmuglujacych papierosy - niezle przezycie. Caly autobus wypychali fajkami - siedzenia, wentylatory, paczki na dachu. Nie mowiac juz o butach i innych czesciach garderoby. Niezle przezycie, szczegolnie dla szona ale ja tez bylam w szoku.

Ta pani ma w tym niepozornie wygladajacym berecie 10 paczek LM'ów




A wracajac do watku nauki polskiego od mojego ostatniego postu szon zrobil duze postepy. Mowi juz sporo, czasem jest gorzej ze zrozumieniem. tymbardziej gdy uslyszy niespodziewane pytanie. Ostatnio przy kasie szon mial jakis problem wiec podchodze i pytam sie co jest grane bo pani wyraznie niezadowolona. Okazalo sie ze nie ma wydac grosza, no to mowie jej ze spoko. A ona na to: "Spytalam sie tego pana czy moge mu wydac bez grosza, a on na to, ze nie". wydedukowal ze pani pyta sie o karte skarbonka/stalego klienta i z usmiechem powiedzial, ze nie.
Wybor odpowiedzi tak/nie to trudna sztuka, ale czasem sie udaje - jakis czas temu w Krakowie siedzielismy w sporej grupie przy stoliku, gdy do szona (zawsze musi trafic na niego, wszystkie starsze panie do niego zagaduja w autobusie) podchodzi jakis 20-latek, lapie go za ramiona i z usmiechem mowi: "stary, chodziles do 119?" tym razem szon stwierdzil ze bezpieczniejsza bedzie odpowiedz twierdzaca, na co kolega x z radoscia: "Pamietam cie!" Hmmm... Really?